Agnieszka Krawczyk - KAMIENICA pod SZCZĘŚLIWĄ GWIAZDĄ Powieść ta, to cz. I nowego cyklu powieściowego autorki - UŚMIECH LOSU.
Nietuzinkowi bohaterowie - lokatorzy tej kamienicy kryją swe tajemnice, a najbardziej tajemniczy, to właściciel owej kamienicy zlokalizowanej na ulicy Gwieździstej, na krakowskich Dębnikach, ojczym jednej z lokatorek Zuzanny Lorenc.
Zuzanna wprowadzając się, poznaje innych szalenie barwnych lokatorów : starszą,
(...)
wytworną panią Klarę Pieniążkiewicz, cztery panie Jakubowskie o imionach po trosze szekspirowskich /Sylwia, Ofelia, Helena, Miranda/, bardzo smutne, bezdzietne małżeństwo, byłego działacza podziemia i zachłannego biznesmena.
Zawiązaniem akcji jest wyzwanie rzucone lokatorom, przez anonimowego spadkobiercę, które albo ich zjednoczy, albo okrutnie skłóci.
Autorka nie byłaby sobą, gdyby nie skonstruowała tak akcji, że rozpoczęła szereg wątków, które będą rozwiązywane na pewno w kolejnych częściach. A problemów współczesnych jest wiele. Są też retrospekcje do czasów wojny i komunizmu.
Polecam tę I część cyklu, opowiadającą o zawiłych relacjach międzyludzkich, o skomplikowanej historii między siostrami, ale też i między matką i córką.
Co przyniesie mieszkańcom spotkanie z notariuszem? Czy wszystkim uda się zachować swe mieszkania, gdy okaże się, że kamienica jest prywatną własnością?
Czekam z niecierpliwością na kolejną część cyklu.
„Kamienica pod Szczęśliwą Gwiazdą” rozpoczyna najnowszy cykl książek Agnieszki Krawczyk. Seria nosi bardzo optymistyczną nazwę „Uśmiech losu”. Nie wiem ile będzie części, ale na tę powieść czekałam bardzo niecierpliwie. Poprzednia seria autorki tj. „Czary Codzienności”, bardzo mi się podobała, dlatego odkąd usłyszałam zapowiedzi nowego cyklu, towarzyszyło mi przeczucie, że będzie to znów coś wyjątkowego. Czy tym razem moja intuicja okazała się niezawodna?
(...)
Czy może wręcz przeciwnie powiodła mnie na manowce wyobrażeń?
W kamieniczce na krakowskich Dębnikach mieszkają różni lokatorzy: zadzierający nosa posiadacz sieci restauracji, emerytowana artystka, młoda matka z dwójką uroczych dzieci, para nadętych pracowników korporacji i wreszcie rodzina, w której wszystkie kobiety noszą imiona zaczerpnięte z dramatów Szekspira.
Stary dom kryje niejeden sekret. Jego tajemniczy właściciel proponuje mieszkańcom udział w pewnym zaskakującym wyzwaniu. Czy zagadkowe zadanie okaże się dla sąsiadów uśmiechem losu, czy trudnym do pokonania problemem?
Kamienica pod Szczęśliwą Gwiazdą to piękna i ciepła opowieść o domu, który daje poczucie bezpieczeństwa i sprawia, że nie czujemy się samotni.
To również historia przyjaźni na dobre i złe oraz miłości przychodzącej w najbardziej niespodziewanych momentach.
Poddajcie się urokowi tej klimatycznej opowieści o sile uczuć i potrzebie bycia razem, by wraz z bohaterami uwierzyć, że uśmiech losu zależy w dużej mierze od nas.
„Kamienica pod Szczęśliwą Gwiazdą” to początek wspaniałej krakowskiej przygody, na który serdecznie Was zapraszam wraz z wszystkimi bohaterami powieści. Agnieszka Krawczyk jak zawsze starannie przyłożyła się do wykreowania wielowymiarowych postaci. Jest zatem Zuza – pianistka i samotna matka bliźniaków, jest starsza pani Klara, bardzo wycofana i tajemnicza, jest rodzina pełna kobiet o imionach z powieści Szekspira, a przy tym każda różna jak cztery żywioły, jest bezdzietne małżeństwo Olesińskich oraz biznesmen Jacek. Spotykamy również całą masę postaci pobocznych – tych dobrych i tych złych, aczkolwiek wszystkie są niezmiernie znaczące i potrzebne. Sporą dawkę mojej uwagi przykuł Mikołaj :) - jest w moim odczuciu niezwykle fascynującym mężczyzną!
Pierwsza część cyklu łagodnie wprowadza czytelnika w klimat powieści.
Poznałam szalenie barwną krakowską dzielnicę Dębniki, zapoznałam się z bohaterami, wyrobiłam sobie o nich pierwsze zdanie, jednych obdarzyłam od razu niczym niezmąconą sympatią, do innych jestem nastawiona sceptycznie, a jeszcze inni fascynują mnie, bo otacza ich woalka utkana z nici tajemnicy.
Autorka porusza w powieści mocno społeczne aspekty życia, które dotyczą np. sąsiadów czy wspólnot mieszkaniowych. Sami najpewniej dobrze wiecie, że mieszkanie w domku jednorodzinnym wygląda absolutnie inaczej. A zamieszkiwanie bloku czy kamienicy to zupełnie inna bajka.
Ja miałam okazję w swoim życiu „liznąć” chyba wszystkich tych możliwości. Ludzie są przeróżni, jednakże najczęściej spotykanymi obecnie zjawiskami, nad czym osobiście ubolewam, jest obojętność, brak sąsiedzkiej zażyłości, brak wyrozumiałości, brak pomocy – ba! co ja mówię!...brak w ogóle jakichkolwiek chęci do pomocy sąsiadowi, nie wspominając o wspólnych akcjach w tzw. „czynie społecznym”, które niegdyś były mocno popularne i spotykały się z szerokim zainteresowaniem, jak również stanowiły wówczas dobrą okazję do zacieśniania sąsiedzkich więzi np. podczas wspólnego ogniska po zakończonych pracach. Jeszcze jakieś 15 - 17 lat temu było zupełnie normalne.
Dziś takie wspólnoty cierpią właśnie na samolubność, obojętność, zawiść i zazdrość, a także na spotęgowane chwalipięctwo i wszędobylstwo, a wiodącą zasadą jest "każdy sobie rzepkę skrobie".
Agnieszka Krawczyk pokazuje to w swej powieści bardzo obrazowo, przedstawia świat życia społecznego z obu perspektyw, delikatnie uświadamia jak bardzo ludzie mogą zrobić wiele dla dobra ogółu, jeśli tylko będą potrafili się zjednoczyć i działać razem, wzajemnie nieść sobie pomoc. Podpowiada i subtelnie sugeruje nawet gotowe pomysły na wspólnotowe akcje. Jednocześnie bez krępacji ujawnia jak krzywdzące może być egoistyczne myślenie i dostrzeganie jedynie czubka własnego nosa.
Jestem ogromnie ciekawa jak powiodą się losy mieszkańców kamienicy?
Czy nauczą się działać razem?
Czy może osobiste ambicje poszczególnych jednostek okażą się przysłowiowym gwoździem do trumny?
Agnieszka Krawczyk umiejętnie zarzuciła na mnie przynętę, a pod koniec tomu byłam złowiona na wędkę całym sercem. Tak. Z radością stwierdzam, że cieszę się, iż to dopiero początek tej fantastycznej przygody jaką rozpoczęłam w "Kamienicy pod Szczęśliwą Gwiazdą".
Zżera mnie ciekawość jak potoczą się losy Iskry i Szarotki? Bo chemię między nimi czuć na kilometr.
Czy Helena pokona swojego największego wroga, który cieniem położył się na jej planach?
Czy Zuza poradzi sobie z ilością obowiązków i dziećmi?
Co takiego skrywa przeszłość Sylwii?
I czy pani Klara ma coś z tym wspólnego?
Jaką wiedzę o tym posiada stara nauczycielka Mrówczyńska?
Kim jest tajemniczy właściciel kamienicy i dlaczego postawił jej mieszkańcom tak specyficzne warunki?
Co kombinuje Leon ze swoją Belindą?
Czym podyktowany jest nagły i niespodziewany przyjazd matki Zuzy?
„Kamienica pod Szczęśliwą Gwiazdą” mimo swoich 453 stron zakończyła się za szybko. Już tęsknię za Dębnikami a w głowie mam, jak widzicie, całą masę pytań i niezaspokojonych wyobrażeń dotyczących dalszych losów mieszkańców starej kamienicy.
A wszystko to okraszone jest ogromną ilością ciepła, dobroci i życzliwości, których w tej powieści z pewnością nie brakuje. Owszem nie raz i nie dwa serce zabiło mi z obawy, jak też z przestrachem o przyszłość moich ulubieńców, ale to tylko dowodzi tego, że Agnieszka Krawczyk kolejny raz stworzyła pełną emocji powieść, od której naprawdę nie sposób się oderwać.
Nie pozostaje mi nic innego jak tylko (nie)cierpliwie czekać na kolejny tom serii. Kiedy to nastąpi nie mam zielonego pojęcia, ale wiem, że czas oczekiwania będzie mi się niesamowicie dłużył.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Filia.
A pani Agnieszce Krawczyk serdecznie dziękuję (i jak zawsze ze wzruszeniem) za miejsce na końcowych stronach.
Nietuzinkowi bohaterowie - lokatorzy tej kamienicy kryją swe tajemnice, a najbardziej tajemniczy, to właściciel owej kamienicy zlokalizowanej na ulicy Gwieździstej, na krakowskich Dębnikach, ojczym jednej z lokatorek Zuzanny Lorenc.
Zuzanna wprowadzając się, poznaje innych szalenie barwnych lokatorów : starszą, (...) wytworną panią Klarę Pieniążkiewicz, cztery panie Jakubowskie o imionach po trosze szekspirowskich /Sylwia, Ofelia, Helena, Miranda/, bardzo smutne, bezdzietne małżeństwo, byłego działacza podziemia i zachłannego biznesmena.
Zawiązaniem akcji jest wyzwanie rzucone lokatorom, przez anonimowego spadkobiercę, które albo ich zjednoczy, albo okrutnie skłóci.
Autorka nie byłaby sobą, gdyby nie skonstruowała tak akcji, że rozpoczęła szereg wątków, które będą rozwiązywane na pewno w kolejnych częściach. A problemów współczesnych jest wiele. Są też retrospekcje do czasów wojny i komunizmu.
Polecam tę I część cyklu, opowiadającą o zawiłych relacjach międzyludzkich, o skomplikowanej historii między siostrami, ale też i między matką i córką.
Co przyniesie mieszkańcom spotkanie z notariuszem? Czy wszystkim uda się zachować swe mieszkania, gdy okaże się, że kamienica jest prywatną własnością?
Czekam z niecierpliwością na kolejną część cyklu.
W kamieniczce na krakowskich Dębnikach mieszkają różni lokatorzy: zadzierający nosa posiadacz sieci restauracji, emerytowana artystka, młoda matka z dwójką uroczych dzieci, para nadętych pracowników korporacji i wreszcie rodzina, w której wszystkie kobiety noszą imiona zaczerpnięte z dramatów Szekspira.
Stary dom kryje niejeden sekret. Jego tajemniczy właściciel proponuje mieszkańcom udział w pewnym zaskakującym wyzwaniu. Czy zagadkowe zadanie okaże się dla sąsiadów uśmiechem losu, czy trudnym do pokonania problemem?
Kamienica pod Szczęśliwą Gwiazdą to piękna i ciepła opowieść o domu, który daje poczucie bezpieczeństwa i sprawia, że nie czujemy się samotni.
To również historia przyjaźni na dobre i złe oraz miłości przychodzącej w najbardziej niespodziewanych momentach.
Poddajcie się urokowi tej klimatycznej opowieści o sile uczuć i potrzebie bycia razem, by wraz z bohaterami uwierzyć, że uśmiech losu zależy w dużej mierze od nas.
„Kamienica pod Szczęśliwą Gwiazdą” to początek wspaniałej krakowskiej przygody, na który serdecznie Was zapraszam wraz z wszystkimi bohaterami powieści. Agnieszka Krawczyk jak zawsze starannie przyłożyła się do wykreowania wielowymiarowych postaci. Jest zatem Zuza – pianistka i samotna matka bliźniaków, jest starsza pani Klara, bardzo wycofana i tajemnicza, jest rodzina pełna kobiet o imionach z powieści Szekspira, a przy tym każda różna jak cztery żywioły, jest bezdzietne małżeństwo Olesińskich oraz biznesmen Jacek. Spotykamy również całą masę postaci pobocznych – tych dobrych i tych złych, aczkolwiek wszystkie są niezmiernie znaczące i potrzebne. Sporą dawkę mojej uwagi przykuł Mikołaj :) - jest w moim odczuciu niezwykle fascynującym mężczyzną!
Pierwsza część cyklu łagodnie wprowadza czytelnika w klimat powieści.
Poznałam szalenie barwną krakowską dzielnicę Dębniki, zapoznałam się z bohaterami, wyrobiłam sobie o nich pierwsze zdanie, jednych obdarzyłam od razu niczym niezmąconą sympatią, do innych jestem nastawiona sceptycznie, a jeszcze inni fascynują mnie, bo otacza ich woalka utkana z nici tajemnicy.
Autorka porusza w powieści mocno społeczne aspekty życia, które dotyczą np. sąsiadów czy wspólnot mieszkaniowych. Sami najpewniej dobrze wiecie, że mieszkanie w domku jednorodzinnym wygląda absolutnie inaczej. A zamieszkiwanie bloku czy kamienicy to zupełnie inna bajka.
Ja miałam okazję w swoim życiu „liznąć” chyba wszystkich tych możliwości. Ludzie są przeróżni, jednakże najczęściej spotykanymi obecnie zjawiskami, nad czym osobiście ubolewam, jest obojętność, brak sąsiedzkiej zażyłości, brak wyrozumiałości, brak pomocy – ba! co ja mówię!...brak w ogóle jakichkolwiek chęci do pomocy sąsiadowi, nie wspominając o wspólnych akcjach w tzw. „czynie społecznym”, które niegdyś były mocno popularne i spotykały się z szerokim zainteresowaniem, jak również stanowiły wówczas dobrą okazję do zacieśniania sąsiedzkich więzi np. podczas wspólnego ogniska po zakończonych pracach. Jeszcze jakieś 15 - 17 lat temu było zupełnie normalne.
Dziś takie wspólnoty cierpią właśnie na samolubność, obojętność, zawiść i zazdrość, a także na spotęgowane chwalipięctwo i wszędobylstwo, a wiodącą zasadą jest "każdy sobie rzepkę skrobie".
Agnieszka Krawczyk pokazuje to w swej powieści bardzo obrazowo, przedstawia świat życia społecznego z obu perspektyw, delikatnie uświadamia jak bardzo ludzie mogą zrobić wiele dla dobra ogółu, jeśli tylko będą potrafili się zjednoczyć i działać razem, wzajemnie nieść sobie pomoc. Podpowiada i subtelnie sugeruje nawet gotowe pomysły na wspólnotowe akcje. Jednocześnie bez krępacji ujawnia jak krzywdzące może być egoistyczne myślenie i dostrzeganie jedynie czubka własnego nosa.
Jestem ogromnie ciekawa jak powiodą się losy mieszkańców kamienicy?
Czy nauczą się działać razem?
Czy może osobiste ambicje poszczególnych jednostek okażą się przysłowiowym gwoździem do trumny?
Agnieszka Krawczyk umiejętnie zarzuciła na mnie przynętę, a pod koniec tomu byłam złowiona na wędkę całym sercem. Tak. Z radością stwierdzam, że cieszę się, iż to dopiero początek tej fantastycznej przygody jaką rozpoczęłam w "Kamienicy pod Szczęśliwą Gwiazdą".
Zżera mnie ciekawość jak potoczą się losy Iskry i Szarotki? Bo chemię między nimi czuć na kilometr.
Czy Helena pokona swojego największego wroga, który cieniem położył się na jej planach?
Czy Zuza poradzi sobie z ilością obowiązków i dziećmi?
Co takiego skrywa przeszłość Sylwii?
I czy pani Klara ma coś z tym wspólnego?
Jaką wiedzę o tym posiada stara nauczycielka Mrówczyńska?
Kim jest tajemniczy właściciel kamienicy i dlaczego postawił jej mieszkańcom tak specyficzne warunki?
Co kombinuje Leon ze swoją Belindą?
Czym podyktowany jest nagły i niespodziewany przyjazd matki Zuzy?
„Kamienica pod Szczęśliwą Gwiazdą” mimo swoich 453 stron zakończyła się za szybko. Już tęsknię za Dębnikami a w głowie mam, jak widzicie, całą masę pytań i niezaspokojonych wyobrażeń dotyczących dalszych losów mieszkańców starej kamienicy.
A wszystko to okraszone jest ogromną ilością ciepła, dobroci i życzliwości, których w tej powieści z pewnością nie brakuje. Owszem nie raz i nie dwa serce zabiło mi z obawy, jak też z przestrachem o przyszłość moich ulubieńców, ale to tylko dowodzi tego, że Agnieszka Krawczyk kolejny raz stworzyła pełną emocji powieść, od której naprawdę nie sposób się oderwać.
Nie pozostaje mi nic innego jak tylko (nie)cierpliwie czekać na kolejny tom serii. Kiedy to nastąpi nie mam zielonego pojęcia, ale wiem, że czas oczekiwania będzie mi się niesamowicie dłużył.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Filia.
A pani Agnieszce Krawczyk serdecznie dziękuję (i jak zawsze ze wzruszeniem) za miejsce na końcowych stronach.